piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 4

W domu jak codzień wszyscy przebraliśmy się i zasiedliśmy do obiadu.
Po obiedzie rodzice poprosili zebyśmy zostali bo mają nam cos ważnego do powiedzenia.

- Mamo prosze powiedz że nie jesteś w ciąży- co chwile dało się usłyszeć jęki któregoś z członków rodziny

- Tym razem nie chodzi o to.. - powiedział tata a wszyscy odetchneli z ulgą.

- Wiem ze część z was nie ma do końca tygodnia szkoły.. - powiedziała mama

- Dobra nie przedłużajmy Kuzynka Rosa przyjeźdża na pare dni. - powiedział tata

- CO.?! - krzykneliśmy wszyscy naraz.

Rosa Smith a wsłaściwie Rosallie to znienawidzona przez nas wszystkich kuzynka z Anglii.
Jest wytapetowaną lalą i potrafi sobie owinąć każdego chłopaka wokół palca.
Uwielbia imprezować i uprzykrzac nam życie.
Przy rodzicach, ciociach itp. zachowuje sie jak aniołek ale ta młodsza część rodziny wie jakie z niej ziółko.
Teraz panna plastic is fantatic miała zamieszkać z nami na kilka dni, poznać chłopaków i zapewne nas upokożyć.

Jako pierwsza sie otrząsnełam i spytałam.

- Ale jakto, czego ta wytapetowana lala tutaj szuka.

- Ciocia Ann jest w szpitalu. Ma jakieś problemy z nogą i nie ma kto zająć się Rosi.- powiedział tata.

Ciocia Ann była przemiłą osóbką, kochała balet. Była zawodową tancerką, to ona zaraziła nas tą pasją.
Wiadomo że tancerka jest narażona na rózne kontuzję a to pewnie jedna z nich. Nie dziwie się ze nie chce swojej córci zostawiać samej w domu bo za pare dni mogłoby go nie być. Uwierzcie mi ta mała żmija jest do wszystkiego zdolna.

- To coś poważnego.? - Spytała się Vic

- Nie, jakaś dorbna kontuzja ale musi spędzić pare dni w szpitalu. Wiem że nie lubicie Rosy ale musicie wytrzymać pare dni z tą dziewczyną. Razem dacie rade. - powiedział tata i pozwolił nam pójść do swoich pokoi.

No nic nie pozostało nam nic jak poradzic sobie z tą wytapetowaną lalą.
Moja zastanawianie się przerwał sms.

OD: Lukey ;)

No siemka młoda, co byś powiedziała na impreze jutro, szkoły nie ma więc rodzice powinni sie zgodzić. Chata Skipa na nas czeka. Ma wolną chate do niedzieli, nie sądze zeby to była jedyna impreza. Spytaj sie rodziców i daj mi znać. Vicky i Matt też zaproszeni. Buziaki. 


Zbiegłam na dół ze schodów i pobiegłam do rodziców.

- Mamo, słuchaj bo jest taka sprawa..- zaczełam niepewnie

- Chcesz kase czy pójśc na impreze ?

- Jak ty mnie dobrze znasz... jutro kolega użądza taką małą imprezke będą synowie Giny, ich dwaj koledzy ich dziewczyny no i my też jesteśmy zaproszeni. Możemy iść.?- spytałam z mina szczeniaczka

- Dobrze ale jest jeden warunek...- powiedział tata który pojawił się niewiadomo skąd.

- Zrobimy wszystko.. prosze...- powiedziałam

- Dobrze.. Zabierzecie ze sobą Rosallie

Gdy to usłyszałam to popatrzyłam się na nich krzywo i poszłam do swojego pokoju.

- Vick, Matt do mnie w trybie NOW- wydarłam się.

- No co jest siostrzyczko..- spytał Mattie

- Jutro jest imprezka u Skipa, przed chwilą dostałam zaproszenie od Luka...

- Juppii...wreszcie troche rozrywki tylko tym razem nie spij sie w 4 dupy bo nei bd cię taszczyć..- wyszczerzyła się Vick

- Nie ciesz sie za wcześnie, rodzice postawili nam warunek żebysmy mogli iść..- powiedziałam

- jaki..? robienie śniadanie, posprzątanie domu.. nic chyba gorszego od tego nie może być, damy rade..- poweidział mój braciszek

- Tak sie składa że to ejst owiele gorsze. Musimy zabrać ze sobą Wytapetowaną blondynkę w cukierkowych ciuchach i przesłodzonych glosikiem- powiedziałam a miny im odrazy wpowazniały.

- Napisz do Luka

Do Lukey ;)

Ależ dziękujemy za zaproszenie Panie Brooks. Rodzice wyrazili zgode tylko mamy taki jeden malutki problem, jutro przyjeżdza do nas kuzynka i musielibysmy wziąć ją ze sobą bo nie zostanie z dzieciarnią a to jest warunek żeby iść ona musi iśc z nami ;( 


Od Lukey ;)

No to bierzcie ja i przychodźcie.. Mam nadzieje ze macie mocne głowy bo co to za impreza bez alkocholu. Czekamy jutro o 18 przed waszym domem. Beau jedzie autem i tak spędzimy tam całą noc. 


Przekazałam reszcie tą informację i wspólnie stwierdziliśmy ze trzeba będzie pilnować kochanej kuzyneczki.. czujecie ten sarkazm.?

Od Beau.c:

Czekamy przed domem, macie 5 minut.. wyciągamy was z domu, Matta nie ma bo juz do niego pisałem.


Pobiegłam do szafy i szybko wyciągnełam jakieś ciuchy, padło na to.:





Zawołałam Victorie i po chwili byłyśmy przed domem gdzie czekali na nas bracia Brooks.

- No hej laski, gotowe..? - spytał Jai

- Jasne..- powiedziała Tori

Poszliśmy do parku gdzie było dosyc pusto. nawet plac zabaw stał pusty. 
Na ławce zobaczyłam dwójke chłopaków, jeden to James a drugi.?
Podeszlismy do nich.

- Dziewczyny to jest Daniel ostatni członek Janoskians. - powiedział James

- Właśnie, mieliście nam wytłumaczyć to to jest to jano.. cos tam..- powiedziałam gdy nagle mnie olśniło

Just Another Name OSilly Kids IAnother Nation czyli w skrócie Janoskians. jesteśmy piatką idiotów których kochaja nastolatki bo popisujemy się w internecie na filmikach. Ogłaszają nas grupą komików. My kochamy naszych fanów. Zobaczycie jak dłuzej będziecie nas znały że Janoskians każdemu zryje mózg. - powiedział Daniel

- Ej, moze żeby lepiej sie poznać zagramy w butelke.? co wy na to.. ?- spytał James

- A z kąd wy weźmiecie tu butelke..?- spytała moja siostra a James po chwili ze swojego plecaka wyjął pustą butelkę po piwie.

- No to gramy, szczerzcie się...- pwiedziałam  dziwnym głosem, Pierwszy kręcił Beau i padło na moją siostrę. 

- No to powiedz mi czym sie interesujesz..?- spytał udając mine mysliciela ( nawiasem mówiąc strasznie śmiesznie wyglądał.) 

- Czym się interesuje.? gram na pianinie i gitarze, lubie siatkówkę, kiedys ćwiczyłam balet ale ogólnie kocham taniec pod każdą postacią. - poweidziała i zakręciła butelką. WYpadło na Luka 

- Najgłupsza sytułacja jeśli chodzi o ciebie i Jaia. - powiedziała 

- Mieliśmy po 13 lat zamieniliśmy się na jeden dzień stylem no wiecie ubierania i tak dalej. Gdy szedłem do sklepu podleciała do mnie dziewczyna i mnie pocałowała.. Okazało sie ze była to dziewczyna Jaia i mnie z nim pomyliła. Gdy sie o tym dowiedziała to zrobiła sie czerwona i uciekła. - powiedział Luke patrzą na brata. Zakręcił i wypadło na mnie.. No oczywiście. 

- No Vanessko powiedz nam ilu miałas chłopaków. - zaśmiał się szyderczo.. co myśli że wyjade mu tu z dwudziestoma. 

- Dwóch..- powiedziałam a chłopcy zrobili Uuuuuu.. zakręciłam ale butelka nie zatrzymałam się na żadnym z chłopców tylko na drzewie. WTF..? 

- No i co teraz.. zero pytania czy kręcisz jeszcze raz,? - spytał Beau 

- Ja mam pomysł, niech zada jedno pytanie na które odpowiemy wszyscy. - powiedziała Tori

- Okej.. pytanie brzmii... bębenek poprosze... no dobra zartowałam haha. kto z was pije kto pai a kto jedno i drugie.. zaczynamy od najstarszego..- wyszczerzyłam się. 

- Ja tylko pije, i czasem fajke wodna pale ale to sie nie liczy...- poweidział Beau..

- Ja tak samo jak Beau..- powiedział Daniel

- Ja pije i czasem zdarza mi się zapalić. - powiedział Luke.

- Ja tak samo jak Luke..- potwierdził Jai

- Ja to i to..- powiedziała Tori a wszyscy sie na nia patrzyli z niedowierzaniem. 

- James..?- spytałam 

- Ja czasem tylko pije..- powiedział 

- A ty mała.? - spytał Beau

- Mała to jest twoja pała chłopczyku jeśli już. a co do twojego pytania to owszem pale i pije, lubie dobrą zabawe..- powiedziałam i przybiłam z siostrą piatke a chłopcy zrobili zgodne Uuuuu...

- Nie wierze ze ty palisz.. nie wyglądasz na taką...- powiedział Daniel 

- Chcesz fajkę.? - spytała Tors a ja pokiwałam glową na nie i sięgnełam po moją czarna torbę. 
Otwarłam specjalną kieszonke i wyciągnełam paczuszkę która wyglądałam jak z fajkami. 

- Chcecie.? proponuje jedną na dwie osoby, dosć mocne..- powiedziałam i im podałam po " fajce" tak naprawdę był to skręt. Nie pytajcie mnie skąd to mam. W Anglii mój kumpel miał brata dilera i czasem kupował u niego coś mocniejszego na imprezy a czasem kupował tez mi tyle ze nikt o tym nie wiedział. Podałam jeszcze jednego blanta siostrze i podpaliłam i podałam zapalniczke dalej. 
Bez problemu się zaciągnełam i przytrzymałam dym w płucach.
Za chwile usłyszałam jak beau i James sie duszą... czyli nigdy nie palili.

- Co to cholera jest..? - spytał Beau a ja popatrzyłam na niego jak na głupka, którym w sumie był

- Skręt, blant, join, marichuana..- zaczełam wyliczac na palcach.

Nikt wiecej sie już nie odezłam. Spaliliśmy wszystko do końca i wtedy zaczeła się prawdziwa gadka. Każdy miał dobry humor. Po paru godzinach wrócilyśmy do domu uprzednio zakładajac soczewki na oczy zeby rodzice nie rozpoznali ze paliliśmy. Już raz nas przyłapali i nie było miło. Chłopcy zakradli się do swoich pokoi i pewnie poszli spać. My zrobiłyśmy tak samo i po chwili odpłyneliśmy zanużając sie w kołdrze myśląc o tym co przyniesie nowy dzień...

______________________________________________________________________



Rosallie SMith 18 lat.



Zmieniłam niektóre informację na potrzeby opowiadania. Wiem ze nie wszyscy chłopcy piją i palą ale było mi to potrzebne. Przepraszam że rozdział tak puźno ale w tym tygodniu miałam w szkole olimpiady co oznacza więcej nauki. Nie wiem co ile bede dodawać rozdziały ale postaram się regularnie.
Licze na komentarze.


3 komentarze:

  1. Bardzo fajnie piszesz i kontynuuj :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebiste, życzę weny. ♥
    Zapraszam do siebie: http://roommatesjanoskians.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :) Co prawda nie przepadam czytac za tym jak ktos pali i pije w wieku 17 lat, a jezeli chodzi o marihuane czy tego typu sprawy to nawet o doroslych nie lubie czytac, ale mniejsza xd Jestem ciekawa Rosallie i tego czy "owinie wokol palca" (jak to powiedzialy dziewczyny) braci Brooks :o Imprezy tez jestem ciekawa :o Wgl Wszystkiego jestem ciekawa xd

    OdpowiedzUsuń