niedziela, 24 listopada 2013

Zawieszam !

Przepraszam was ale musze zawiesić na jakis czas bloga. 
Dość że nie mam narazie czasu pisać to jeszcze brakuje mi weny. 
Szkoła strasznie na nas naciska za 3 tygodnie próbne egzaminy a nauki masa. 
Jak tylko będe miała chwile czasu postaram się coś napisać. 
Wiem że zaniedbuje bloga ale nic na to nei poradze poprostu już nie wyrabiam. 
Szkoła plus zajęcia pozalekcyjne naprawde mam dość, ledwo znajduje troche wolnego czasu który i tak musze poświęcić na nauke. 

Mam nadzieje że mi wybaczycie. 

piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 4

W domu jak codzień wszyscy przebraliśmy się i zasiedliśmy do obiadu.
Po obiedzie rodzice poprosili zebyśmy zostali bo mają nam cos ważnego do powiedzenia.

- Mamo prosze powiedz że nie jesteś w ciąży- co chwile dało się usłyszeć jęki któregoś z członków rodziny

- Tym razem nie chodzi o to.. - powiedział tata a wszyscy odetchneli z ulgą.

- Wiem ze część z was nie ma do końca tygodnia szkoły.. - powiedziała mama

- Dobra nie przedłużajmy Kuzynka Rosa przyjeźdża na pare dni. - powiedział tata

- CO.?! - krzykneliśmy wszyscy naraz.

Rosa Smith a wsłaściwie Rosallie to znienawidzona przez nas wszystkich kuzynka z Anglii.
Jest wytapetowaną lalą i potrafi sobie owinąć każdego chłopaka wokół palca.
Uwielbia imprezować i uprzykrzac nam życie.
Przy rodzicach, ciociach itp. zachowuje sie jak aniołek ale ta młodsza część rodziny wie jakie z niej ziółko.
Teraz panna plastic is fantatic miała zamieszkać z nami na kilka dni, poznać chłopaków i zapewne nas upokożyć.

Jako pierwsza sie otrząsnełam i spytałam.

- Ale jakto, czego ta wytapetowana lala tutaj szuka.

- Ciocia Ann jest w szpitalu. Ma jakieś problemy z nogą i nie ma kto zająć się Rosi.- powiedział tata.

Ciocia Ann była przemiłą osóbką, kochała balet. Była zawodową tancerką, to ona zaraziła nas tą pasją.
Wiadomo że tancerka jest narażona na rózne kontuzję a to pewnie jedna z nich. Nie dziwie się ze nie chce swojej córci zostawiać samej w domu bo za pare dni mogłoby go nie być. Uwierzcie mi ta mała żmija jest do wszystkiego zdolna.

- To coś poważnego.? - Spytała się Vic

- Nie, jakaś dorbna kontuzja ale musi spędzić pare dni w szpitalu. Wiem że nie lubicie Rosy ale musicie wytrzymać pare dni z tą dziewczyną. Razem dacie rade. - powiedział tata i pozwolił nam pójść do swoich pokoi.

No nic nie pozostało nam nic jak poradzic sobie z tą wytapetowaną lalą.
Moja zastanawianie się przerwał sms.

OD: Lukey ;)

No siemka młoda, co byś powiedziała na impreze jutro, szkoły nie ma więc rodzice powinni sie zgodzić. Chata Skipa na nas czeka. Ma wolną chate do niedzieli, nie sądze zeby to była jedyna impreza. Spytaj sie rodziców i daj mi znać. Vicky i Matt też zaproszeni. Buziaki. 


Zbiegłam na dół ze schodów i pobiegłam do rodziców.

- Mamo, słuchaj bo jest taka sprawa..- zaczełam niepewnie

- Chcesz kase czy pójśc na impreze ?

- Jak ty mnie dobrze znasz... jutro kolega użądza taką małą imprezke będą synowie Giny, ich dwaj koledzy ich dziewczyny no i my też jesteśmy zaproszeni. Możemy iść.?- spytałam z mina szczeniaczka

- Dobrze ale jest jeden warunek...- powiedział tata który pojawił się niewiadomo skąd.

- Zrobimy wszystko.. prosze...- powiedziałam

- Dobrze.. Zabierzecie ze sobą Rosallie

Gdy to usłyszałam to popatrzyłam się na nich krzywo i poszłam do swojego pokoju.

- Vick, Matt do mnie w trybie NOW- wydarłam się.

- No co jest siostrzyczko..- spytał Mattie

- Jutro jest imprezka u Skipa, przed chwilą dostałam zaproszenie od Luka...

- Juppii...wreszcie troche rozrywki tylko tym razem nie spij sie w 4 dupy bo nei bd cię taszczyć..- wyszczerzyła się Vick

- Nie ciesz sie za wcześnie, rodzice postawili nam warunek żebysmy mogli iść..- powiedziałam

- jaki..? robienie śniadanie, posprzątanie domu.. nic chyba gorszego od tego nie może być, damy rade..- poweidział mój braciszek

- Tak sie składa że to ejst owiele gorsze. Musimy zabrać ze sobą Wytapetowaną blondynkę w cukierkowych ciuchach i przesłodzonych glosikiem- powiedziałam a miny im odrazy wpowazniały.

- Napisz do Luka

Do Lukey ;)

Ależ dziękujemy za zaproszenie Panie Brooks. Rodzice wyrazili zgode tylko mamy taki jeden malutki problem, jutro przyjeżdza do nas kuzynka i musielibysmy wziąć ją ze sobą bo nie zostanie z dzieciarnią a to jest warunek żeby iść ona musi iśc z nami ;( 


Od Lukey ;)

No to bierzcie ja i przychodźcie.. Mam nadzieje ze macie mocne głowy bo co to za impreza bez alkocholu. Czekamy jutro o 18 przed waszym domem. Beau jedzie autem i tak spędzimy tam całą noc. 


Przekazałam reszcie tą informację i wspólnie stwierdziliśmy ze trzeba będzie pilnować kochanej kuzyneczki.. czujecie ten sarkazm.?

Od Beau.c:

Czekamy przed domem, macie 5 minut.. wyciągamy was z domu, Matta nie ma bo juz do niego pisałem.


Pobiegłam do szafy i szybko wyciągnełam jakieś ciuchy, padło na to.:





Zawołałam Victorie i po chwili byłyśmy przed domem gdzie czekali na nas bracia Brooks.

- No hej laski, gotowe..? - spytał Jai

- Jasne..- powiedziała Tori

Poszliśmy do parku gdzie było dosyc pusto. nawet plac zabaw stał pusty. 
Na ławce zobaczyłam dwójke chłopaków, jeden to James a drugi.?
Podeszlismy do nich.

- Dziewczyny to jest Daniel ostatni członek Janoskians. - powiedział James

- Właśnie, mieliście nam wytłumaczyć to to jest to jano.. cos tam..- powiedziałam gdy nagle mnie olśniło

Just Another Name OSilly Kids IAnother Nation czyli w skrócie Janoskians. jesteśmy piatką idiotów których kochaja nastolatki bo popisujemy się w internecie na filmikach. Ogłaszają nas grupą komików. My kochamy naszych fanów. Zobaczycie jak dłuzej będziecie nas znały że Janoskians każdemu zryje mózg. - powiedział Daniel

- Ej, moze żeby lepiej sie poznać zagramy w butelke.? co wy na to.. ?- spytał James

- A z kąd wy weźmiecie tu butelke..?- spytała moja siostra a James po chwili ze swojego plecaka wyjął pustą butelkę po piwie.

- No to gramy, szczerzcie się...- pwiedziałam  dziwnym głosem, Pierwszy kręcił Beau i padło na moją siostrę. 

- No to powiedz mi czym sie interesujesz..?- spytał udając mine mysliciela ( nawiasem mówiąc strasznie śmiesznie wyglądał.) 

- Czym się interesuje.? gram na pianinie i gitarze, lubie siatkówkę, kiedys ćwiczyłam balet ale ogólnie kocham taniec pod każdą postacią. - poweidziała i zakręciła butelką. WYpadło na Luka 

- Najgłupsza sytułacja jeśli chodzi o ciebie i Jaia. - powiedziała 

- Mieliśmy po 13 lat zamieniliśmy się na jeden dzień stylem no wiecie ubierania i tak dalej. Gdy szedłem do sklepu podleciała do mnie dziewczyna i mnie pocałowała.. Okazało sie ze była to dziewczyna Jaia i mnie z nim pomyliła. Gdy sie o tym dowiedziała to zrobiła sie czerwona i uciekła. - powiedział Luke patrzą na brata. Zakręcił i wypadło na mnie.. No oczywiście. 

- No Vanessko powiedz nam ilu miałas chłopaków. - zaśmiał się szyderczo.. co myśli że wyjade mu tu z dwudziestoma. 

- Dwóch..- powiedziałam a chłopcy zrobili Uuuuuu.. zakręciłam ale butelka nie zatrzymałam się na żadnym z chłopców tylko na drzewie. WTF..? 

- No i co teraz.. zero pytania czy kręcisz jeszcze raz,? - spytał Beau 

- Ja mam pomysł, niech zada jedno pytanie na które odpowiemy wszyscy. - powiedziała Tori

- Okej.. pytanie brzmii... bębenek poprosze... no dobra zartowałam haha. kto z was pije kto pai a kto jedno i drugie.. zaczynamy od najstarszego..- wyszczerzyłam się. 

- Ja tylko pije, i czasem fajke wodna pale ale to sie nie liczy...- poweidział Beau..

- Ja tak samo jak Beau..- powiedział Daniel

- Ja pije i czasem zdarza mi się zapalić. - powiedział Luke.

- Ja tak samo jak Luke..- potwierdził Jai

- Ja to i to..- powiedziała Tori a wszyscy sie na nia patrzyli z niedowierzaniem. 

- James..?- spytałam 

- Ja czasem tylko pije..- powiedział 

- A ty mała.? - spytał Beau

- Mała to jest twoja pała chłopczyku jeśli już. a co do twojego pytania to owszem pale i pije, lubie dobrą zabawe..- powiedziałam i przybiłam z siostrą piatke a chłopcy zrobili zgodne Uuuuu...

- Nie wierze ze ty palisz.. nie wyglądasz na taką...- powiedział Daniel 

- Chcesz fajkę.? - spytała Tors a ja pokiwałam glową na nie i sięgnełam po moją czarna torbę. 
Otwarłam specjalną kieszonke i wyciągnełam paczuszkę która wyglądałam jak z fajkami. 

- Chcecie.? proponuje jedną na dwie osoby, dosć mocne..- powiedziałam i im podałam po " fajce" tak naprawdę był to skręt. Nie pytajcie mnie skąd to mam. W Anglii mój kumpel miał brata dilera i czasem kupował u niego coś mocniejszego na imprezy a czasem kupował tez mi tyle ze nikt o tym nie wiedział. Podałam jeszcze jednego blanta siostrze i podpaliłam i podałam zapalniczke dalej. 
Bez problemu się zaciągnełam i przytrzymałam dym w płucach.
Za chwile usłyszałam jak beau i James sie duszą... czyli nigdy nie palili.

- Co to cholera jest..? - spytał Beau a ja popatrzyłam na niego jak na głupka, którym w sumie był

- Skręt, blant, join, marichuana..- zaczełam wyliczac na palcach.

Nikt wiecej sie już nie odezłam. Spaliliśmy wszystko do końca i wtedy zaczeła się prawdziwa gadka. Każdy miał dobry humor. Po paru godzinach wrócilyśmy do domu uprzednio zakładajac soczewki na oczy zeby rodzice nie rozpoznali ze paliliśmy. Już raz nas przyłapali i nie było miło. Chłopcy zakradli się do swoich pokoi i pewnie poszli spać. My zrobiłyśmy tak samo i po chwili odpłyneliśmy zanużając sie w kołdrze myśląc o tym co przyniesie nowy dzień...

______________________________________________________________________



Rosallie SMith 18 lat.



Zmieniłam niektóre informację na potrzeby opowiadania. Wiem ze nie wszyscy chłopcy piją i palą ale było mi to potrzebne. Przepraszam że rozdział tak puźno ale w tym tygodniu miałam w szkole olimpiady co oznacza więcej nauki. Nie wiem co ile bede dodawać rozdziały ale postaram się regularnie.
Licze na komentarze.


środa, 6 listopada 2013

Rozdział 3

Ten dzień też zapowiadał się fajnie.
Rano ubrałam sie w mundurek , obudziłam siostrę i po porannych czynnościach ruszyłyśmy do szkoły.
Dziś jako jedyne miałyśmy na 8, reszta jeszcze smacznie sobie spała w domu.
Pierwsza lekcja czyli Biologia.
Usiadłam w Victorią w przedostatniej ławce, za nami siedzieli chłopcy.
Otworzyłam podręcznik a moim oczom ukazał się temat który przerabiałam rok temu do olimpiady.
Nauczycielka zaczeła coś gadać i rysowac na tablicy a ja otworzyłam zeszyt na końcu i rysowałam sobie róźne obrazki. Po jakimś czasie nademna staneła Bioloszka.

- Panno Richards, rozumiem ze jesteś nowa ale chciałabym jednak abyś uważała na moich lekcjach. - warkneła w moją stronę.

- Tyle ze dla mnie wydaje się to strasznie nudne.- powiedziałam

- Skoro cię to nudzi to moze wyjdziesz na środek klasy i opowiesz do końca o tym temacie.? skoro cię nudzi to musisz go umieć..- powiedziała złosliwie..

- A wie pani że z przyjemnością.? - powiedzialam i stanełam na środku klasy. A reszta uczniów wybuchła smiechem a najbardziej moja siostra, ona dobrze wiedziała że byłam na olimpiadzie i z biologia nie mam problemów.

- Nie bede się z toba tak bawić.. Migiem do dyrektora. - powiedziała a Luke i Jai wybuchneli śmiechem i zaczeli pokazywać dziwne miny. - Bracia Brooks dołaczycie do nowej koleżanki..

Całą trójką wyszlismy na szkolny korytarz a po chwili znaleźliśmy się w gabinecie dyrektora.
Grzecznie zapukalismy i weszlismy do srodka.

- Znowu widze Braci Brooks, widzę że wzieliście już pod skrzydła nową koleżankę, co tym razem.?- spytał rozbawiony i kazał nam usiąść.

- Pani od biologi podeszła do mnie z wyżutami ze jej nie słucham i rysuje z tylu zeszytu. Poprosiła żebym poprowadziła dalej za nia lekcję. Ja jej grzecznie odpowiedziałam ze z przyjemnością a ona na mnie naskoczyła ze z nią pogrywam. - powiedziałam

- Tak, a nas wysłała bo się śmialiśmy z tej sytułacji..- potwierdził Jai.

- No dobrze macie tutaj karteczki, dajcie pani od biologi. Chłopcy tym razem ostrzeżenie a ty Vanneso poprowadzisz kolejną lekcje z Biologi i Pani ma cię za to ocenić. - powiedział a my wyszliśmy.
Wchodząc do klasy wszyscy się na mnie patrzyli a pewna siebie Bioloszka zapytała o nasz kary.

- My dostaliśmy upomnienia.- powiedzieli bliźniacy.

- A ty panno przemądrzała. - spytała

- Ja, nie dostałam kary no tak jakby. Mam poprowadzić następną lekcję biologi a pani ma mnie sprawiedliwie ocenić. tutaj prosze karteczke od dyrektora. - podałam jej czerwoną kartke z podpisem dyrka.

- Siadaj i spakój sie za chwile dzwonek..- powiedziała wściekła.

Następną lekcją była informatyka, znienawidzony przezemnie przedmiot.
W połowie lekcji do naszej sali wszedł mój brat z Jamsem.

- Przysłała nas Pani od zajęć artystycznych. Za dwie godziny jest casting do szkolnej sztuki, udział obowiązkowy. Cała wasza klasa ma przesłuchanie zamiast Matematyki i zajęć sportowych. Weźcie stroje bo oprócz śpiewu będzie tez taniec. - powiedział i wyszli.

Informatyka mineła dość szybko, Jai siedział obok mnie i pomógł mi w tym wszystkim.
Następna była Geografia czyli godzina luzu bo nauczycielka chora no i wreszcie przesłuchanie.
Z mojej szafki wzielam strój na wf.
Na pierwszej godzinie był casting ze spiewu a na drugiej z tańca.


- Witam was wszystkich, dzis wybiorę obsadę do najnowszej szkolnej sztuki czyli Kopciuszka. Najpierw zaśpiewacie po wybranej przez was piosence a następnie tekst który dostaniecie od mnie. Na poczatek zapraszam nowe uczennice, możecie zaśpiewać razem bo jesteście nowe.

Wyszliśmy na scene, usiadłam przy pianinie aby zagrać nasza ulubioną piosenkę.
Po chwili rozniósł się dzwięk Titanium.
Po nas zaśpiewali chłopcy i reszta klasy.
Niektórzy byli dobrzy a inni wręcz przeciwnie ale to przecierz tylko zabawa.
Gdy wszyscy skończyli akurat rozbrzmiał dzwonek.
Podczas przerwy mieliśmy się przebrać i zatańczyć krótki układ taneczny.
Postanowiłyśmy z Vicky wykorzystać nasze umiejętności i zatańczyć układ który stworzyłyśmy rok temu na konkurs talentów.
Było to połączenie gimnastyki, baletu i hiphopu.
Tym razem tańczyć zaczynali chłopcy odemnie z klasy, jako ostatni wystapili bliźniacy.
Zaraz po nich była nasza kolej.
Włączyłyśmy muzykę i zaczełyśmy.
Na pczątek troche blaetu i gimnastyki następnie balet pomieszany z hiphopem i zakończenie czyli podwójne salto ze śrubą. Gdy wszyscy wysąpili pani wyszła na scene.

- Wszyscy byliscie świetni, musze troche przerobić sztukę, juz wiem kto mniej wiecej zagra. Jutro spodziewajcie sie wyników na drzwiach od sali teatralnej. Zapraszam do szatni i możecie uciekac do domu. Macie skrócone lekcje. Dziekuje do zobaczenia z aktorami którzy sied ostali jutro o 16. - poweidziała a wszyscy sie rozeszli.


Ten dzień był naprawdę pełny wrażeń i co gorsza był dopiero w polowie.
Gdy doszliśmy do domu oczywiscie mama czepiała się że byłam u dyrka, nie tylko ja tam dzis wylądowałam moi młodsi bracia także. Po obiedzie odrobiłam lekcje i przygotowałam sie na biologię która miałam jutro.
Zmęczona całym dniem poszłam spać gdy moje rodzeństwo jeszcze buszowało w salonie ogladając filmy.

Rano zostałam obudzona przez siostrę, ubrałam mundurek i przebrnełam przez inne ranne czynności.
Dzis to ja spałam sobie do 9 a moi bracia i młodsza sisotrzyczka ciedzieli juz godzine w szkole.
Pierwsza lekcję miałam historię. Niezabardzo lubię ten przedmiot no ale mówi sie trudno.
Po chwili ze szkolnych glośników wydobył się głos dyrektora.

- Bracia Brooks i siostry Richards proszeni są w do sali teatralnej. - powiedział. Nauczyciel pokiwał tylko głową żebyśmy szli.

Sala teatralna była prawie pusta, była tylko nauczycielka ta sama co na przesłuchaaniu, jej asystętka i dyrektor.

- Usiądźcie..- poweidział dyrek

- Wczoraj przerobiłam wieczorem sztukę, wy jesteście bliźnaikami a panny Richards wyglądaja bardzo podbnie. Robimy podwójnego kopciuszka. no wiecie że dwa kopciuszki, jedna wredna siostra, macocha i dwuch księci.  Z powodu na wasze talenty wy dziewczyny zostajecie kopciuszakmi a wy chłopcy księciami. Przydzadza mi się waszę zdolnosci taneczne. Sztuka bedzie wystawiana za dwa miesiące. Jest to akcja charytatywna dla domu dziecka. Musicie chodzić regularnie na próby, pierwsze spotkanie miało być dziś ale odbędzie się dopiero w przyszłym tygodniu. To chyba tyle. Możecie wracać na lekcje. - poweidziała

No to ładnie sie porobiło, nigdy jeszcze nie słyszałam o sztuce z dwoma kopciuszkami.
Moze byc naprawdę ciekawie.
Wróciliśmy do sali od histori.
Chwile potem znów usłyszelismy głos dyrektora z głosników.

- Właśnie dostałem wiadomość że jest coś nie tak z dachem. Zajecia szkolne odwołane są do końca tygodnia. Wszystkich uczniów chce widzieć od poniedziałku w szkole. Lista z obsadzonymi aktorami wisi juz na drzwiach. Kto kogo zagra dowiecie się na pierwszej próbie po lekcjach w poniedziałek. Dziękuje i do zobaczenia po weekendzie..- gdy skonczył swoja wypowiedź.. wszyscy zaczeli się cieszyc i wyprawiać rózne dziwne rzeczy.

Lekcje dobiegły końca a ja szczęśliwa doszłam do domu.
nie weidziałam ze dzisiejszego dnia czeka mnie jeszcze jakaś niespodzianka.

_______________________________________________
Przepraszam ze taki krótki i tyle błędów ale pisałam go na szybko.
Jestem mega zmęczona dlatego nie wylapałam niektórych błędów.
Mam andzieje ze nie macie mi tego za złe i przeczytacie oraz skomentujecie ten rozdział.

wtorek, 5 listopada 2013

Przepraszam.

Przepraszam was bardzo za tak długą nieobecność na blogu.
Od jutra postaram się juz pisać regularnie.
Przez jakis czas miałam dosyc poważne problemy dlatego nie moglam dodawać dalszych losów bohaterów.
Mam nadzieje że mi wybaczycie i dalej będziecie czytać.
Jutro zapraszam na kolejny rozdział.

niedziela, 6 października 2013

Pytania do autorki i bohaterów.

Pod tym postem możecie zadawać mi pytania dotyczące bohaterów jak i calego opowiadania.
Postaram się odpowiedzieć na wszystkie wasze pytania, oczywiście te które będą sensowne. 
Gdy pokaże się conajmniej 6 komentarzy dodam posta Odpowiedzi.. 

Zapraszam także do komentowania rodziałów.


Rozdział 2

Po chwili z gabinetu dyrektora wyszło czterech chłopaków, nie powiem ze nie byli przystojni.
- Panie dyrektorze, przyszli nowi uczniowie. – powiedziała sekretarka.

- Dobrze, zapraszam do gabinetu. WY poczekajcie na korytarzu, nowi uczniowie chodzą z wami do klasy więc oprowadzicie ich za kare po szkole. – powiedział a tamci poszli na korytarz.

- No to witam was w naszej szkole. Która z was to Vanessa.? – spytał Dyro

- To ja.- powiedziałam w miarę grzecznie

- Jestem pod wrażeniem twoich wyników z dawnej szkoły, mam nadzieje że utrzymasz tu poziom. Nadal będziesz chodził o klasę wyżej. Przydzieliłem cię do klasy wraz z siostrą. Chodzicie do klasy w połowie o profilu sportowym. Macie po prostu więcej zajęć sportowych w tygodniu. Macie obowiązek zapisać się na zajęcia dodatkowe. Grafiki zajęć macie w szafce. Chodzicie do klasy z tymi chłopakami co odemnie wyszli.. Uważajcie bo to straszni idioci.  Matthew, ty chodzisz do klasy pierwszej tez macie więcej zajęć sportowych. Reszty dowiecie się od chłopaków lub wychowawców. Pamiętajcie żeby chodzić w mundurkach. Możecie już iść- powiedział a my wyszliśmy na korytarz gdzie siedzieli chłopcy i robili jakąś zbiorową orgie.. Już czuje że w klasie będzie wesoło.

- Cześć wam, Jestem Victoria a to moje rodzeństwo Vanessa i Matt.- przedstawiła nas najstarsza.

- Ja jestem Luke, ten podobny do mnie to Jai, obok jest Daniel a ostatni to James. DO jakich klas chodzicie. ?- spytał

- Ja jestem w 1G.- powiedział Matti.

- MY jesteśmy w 2 D- powiedziałam patrząc na karteczkę którą dostałyśmy od sekretarki.

- Czyli Matt jest z Jamsem, a dziewczyny z Lukiem i Jai’em. Ja znów zostaje sam..- powiedział udając płacz Daniel.

- No to do zobaczenia na stołówce dziewczyny..- powiedział Matti i poszedł w kierunku swojej klasy.

- No to idziemy, teraz akurat mamy lekcje z wychowawcą. – Powiedział chyba Jai.

- Jesteście strasznie do siebie podobni..- powiedziała moja siostra.

- Jakbyś zobaczyła nas bez mundurku to byś tak nie powiedziała. Luke zazwyczaj jest cały okolczykowany, cieszcie się że zeszła mu już niebieska grzywka bo był rozpoznawalny w całym mieście..- zaśmiał się Jai. 

Weszliśmy do klasy wraz z Bliźniakami.

- Przyprowadziliśmy nowe uczennice Pani Green.- powiedział Luke

- Proszę nie mówcie że jesteście bliźniaczkami.. w sumie po co pytam jak jesteście do siebie podobne i jesteście w tej samej klasie..- mówiła chyba sama do siebie.?

- ona jest trochę dziwna..- powiedział szeptem Luke.

- Tak właściwie to nie jesteśmy bliźniaczkami..- pwiedziała Vick

- Przeskoczyłam jedną klasę..- dokończyłam.

- No dobra usiądźcie.. w takim razie macie wolną lekcje..- powiedziała i włączyła sobie komputer.

- Dziewczyny usiądźcie przed nami. – powiedział Jai.

- Poważnie przeskoczyłaś jedna klasę.? – spytał Luke gdy już usiadłyśmy.

- No tak, żeby nie było, nie jestem kujonką mam strasznie dobrą pamięć, prawie wcale się nie uczę.

- Skad się przeprowadziłyście.

- Z deszczowej, szarej i pochmurnej Anglii..- poweidziała Vick

- Za co wylądowaliście u Dyrka..?- spytałam ciekawa.

- A nic takiego, tylko wrzuciliśmy matematyczce robaki do kawy..- powiedział Luke a ja wybuchłam smiechem

- No to widze że dogadacie się z tą wariatką ( tu wskazała na mnie) u niej takie rzeczy są na porządku dziennym.- powiedziała moja sis

- No wreszcie, tu sami nudziarze są..- jęknęli obydwoje..

Pogadalismy jeszcze trochę i zadzwonił dzwonek.
Następne mielismy mieć zajęcia sportowe, trzy godziny pod rząd bo nie było jakieś tam nauczycielki.
Przebralismy się w swoje stroje sportowe. Jak się okazało były to czarne krótkie spodenki i bordowe koszulki z logiem szkoły. Wszyscy wyszliśmy na boisko. Okazało się że gramy w noge i ćwiczymy jeszcze z chłopakami z klasy Matta. Nasza trenerka kazała mi wybierać drużynę.
Jako ze jestem nowa pozwoliła mi skompletować całą gdyż jeszcze nikt nie wybierał.
Do swojej drużyny wzięłam Matta, Vick, Luka, Jai’a  i Jamsa.
Inni wybrali swoje drużyny i zaczęła się gra.
Gdy zeszliśmy na przerwę podeszli do nas chłopacy z naszej druzyny

- Wow, dobre jesteście..jak na dziewczyny..- powiedział Luke

- Wiesz grało się te dwa lata w klubie i w dzieciństwie z kuzynostwem i rodzeństwem.- powiedziałam

- poważnie grałaś w klubie..?

- No tak, do tego chodziłam na gimnastykę i pływanie, Vick chodziła na balet i koszykówkę..- powiedziałam

- Dobra chodźcie gramy dalej..- Pogonił nas Matti.

Okazało się ze moja drużyna wygrała całe rozgrywki. Bo trzech godzinach wysiłku fizycznego byliśmy mega zmęczeni. Poszliśmy się przebrać i wyszliśmy na szkolny parking.
Tam czekaly już dwa identyczne Vany. Jeden był zielony a drugi nasz, czarny.
Pozegnalismy się z chłopakami i wsiedliśmy do naszego samochodu.
To był naprawdę bardzo wyczerpujący dzień. Po dordze pojechaliśmy jeszcze po dzieciarnie i ruszyliśmy do domu.
Jakie było nasze zdziwienie gdy wysiadając z samochodu zobaczyliśmy obok nas tego samego vana do którego wsiadali chłopcy.  Tym razem wysiadali z niego smiejąc się jak opętani. Weszliśmy do domu a tam od razu naskoczyła na nas mama z pytaniami jak w szkole i czy nie wylądowaliśmy u Dyrektora pierwszego dnia.. To głównie tyczyło się mnie i moich młodszych braci który lubią robic naprawdę głupie rzeczy.

- Idżcie się przebrać, za 30 min obiad. Dzis mamy gości na obiedzie.. Zaprosiłam sąsiadów. – poweidziała mama.

Pobiegłam na góre wraz z Vick.

- Jak się nie myle zaprosiła chłopaków, znaczy się Bliźniaków. Chodź trzeba się ładnie ubrać.
Ta jędza potocznie zwana moją siostra nie pozwoliła mi się ubrać w to co chce tylko siłą, dosłownie siłą ubrała mnie w sukienkę. Przysięgam ze kiedyś ją zabije.

W końcu staneło na tym ze załoze TO:




Broniłam się jak tylko mogłam ale to oczywiście nic nie dało.
Gdy się ubrałam do mojego pokoju weszła Juls. 

- Hej Vanni, OmG jak ty slicznie wyglądasz...niech zgadne Vick cie zmusiła..- pwoeidziała i obydwie wybuchłyśmy smiechem. 

- No przeciesz sama bym sie nie ubrała w to cos

- Mogłabyś przypilnować  Domi do obiadu.. Musze się ogarnąć a Nate sie kąpie..- spytała

- Jasne, z chęcią przypilnuje tego aniołka..- powiedziałam i wziełam malutką na ręce.

Z ta małą księżniczką było wiele śmiechu. 
Ubrana była w sliczną różowa sukienkę.
Co chwile ciągneła mnie za włosy albo za ramiączko od sukienki..
Po jakims czasie usłyszałam wołanie mamy z dołu żebym przyszła do ogrodu bo goście juz są. 

Zeszłam wolno po schodach i chodnikiem  udałam się na tyły ogrodu gdzie stał wielki, naprawde wielki stół. 
Obok mamy stała jakaś kobieta bliźniacy których zdążyłam poznać i jeszcze jeden chłopak. 

- Nessa zawołaj rodzeństwo.. - powiedziała zrezygnowana mama.  A malutka dziewczynka zaśmiała sie w moich ramionach.  Poszłam szybko, jesli tak da się isc w tych butach do salonu i krzyknełam. 

- Dzieciarnia na dół, kto ostatni zmywa po obiedzie..- po chwili zdecydowałam że lepiej już wrócić do ogrodu bo inaczej mnie staranują. 

- Tylko nie wystraszcie się, troche nas jest..- powiedziała mama.  Po chwili już każdy stał w ogrodzie łącznie z moim tatą który niedawno wrócił z parcy..

- Wow, nie kłamałaś mówiąc że jest was dużo..- powiedziała kobieta.

- Jestem Gina a to moi synowie Beau, Luke i Jai. - powiedziała przedstawiając chłopców którzy wesoło sie do nas uśmiechneli. 

- U mnie będzie troche duzej.. Mnie i moje męża już znasz to teraz czas na dzieci. Moze zaczniemy od najstarszego. To jest Nathan ze swoją narzeczoną Jully a ta mała kryszynka w różowej sukience to ich córka. Dalej jest Vicktoria i Vanessa, nie są bliźniaczkami chociarz dużo osób tak myśli, po nich jest Matt, dalej bliźniacy Johny i Taylor i ostatnia najmniejsza Rosali..- Powiedziała moja mama

- No dziewczyny nie chwaliście się że macie aż takie rodzeństwo..- usmiechnoł się Jai.

- Wy też nie chwaliliście się że macie brata..- odgryzłam się..

- Czyli wy się juz znacie..- spytała mama chłopaków.

- Tak dziewczyny chodza z nami do klasy... a Matt z Jamesem.. Gdybys ty widziała mine Pani Green jak myslała że kolejni bliźniacy w klasie.. Bidulka sie załamała- pwiedział Luke a wy wybuchliśmy śmiechem. 

- Gdybyście tak często nie lądowali u Dyrektora to nic by sie nie stało. Ciekawe kiedy znudzą wam się te głupie żarty..- powiedziała Gina

- Oj no to mała widze że teraz nie będziesz lądować sama u Dyrka..- powiedział mój najstarszy braciszek a ja przybiłam mu piatke.

- CO kolejna osóbka typu janoskian.?- spytał Beau

- Tak jakby..później ci powiemy..- powiedzieli bliźniacy.

- jano...co.?- powturzyłam

- Janoskians...wyjaśnimy później...chyba że chcesz zeby twoi rodzice juz od początku zakazali się wam z nami zadawać..- powiedział ze śmiechem Luke.

Dalsza częsć obiadu mineła nawet w spokoju.


- No to skoro juz zjedliśmy to może pujdziemy się troche przejść po okolicy..tylko my najpierw pójdziemy sie przebrać..- zaproponowali chlopcy..

- mamo możemy..?- spytałysmy..

- Idzcie...ty Matt tez idziesz.?- spytał tata

- Nie, ja umówiłem się z kumplami na skype.. - powiedział i poszedl do swojego pokoju. 

- DObra to co za 20 minut przed waszym domem.. przejdziemy sie do skateparku..i połazimy gdzieś..- powiedzieli chłopcy.. My sie zgodzilismy i poszłyśmy przebrać..

Tym razem juz nie kluciłam się z Vick co mam zalożyć bo postanowiłam na wygodę, 
Wziełam moją czarną torbę gdzie wrzuciłam gumy, perfumy, paczke fajek ( no tak nie wspominałam o tym ze pale.. dość często mi się zdarza. ) i deskę.. 

Tym razem założyłam TO:


Zeszłam na dół gdzie była juz moja siostra ubrana podobnie tylko że miała czarną koszulkę i granatową kurkę z czarnymi rękawami. Torbę miała identyczną jak ja i zawartość też się wiele nie rózniła. 
Przed domem stali już chłopcy. Tym razem nie byli ubrani w koszule i krawaty a w zwykłe koszulki i rurki. 
W rękach mieli deski tyle że były one dość dziwne..

- No to co idziemy..?- spytał najstarszy czyli Beau.

Chwilę później byliśmy już w skate parku który był naprawdę wielki. Było pełno ramp i wgl. 
Jedyne co mnie zdziwiło to, to ze nie bylo zadnej dziewczyny.. 
Nawet w Anglii dziewczyny jeździły na deskach. 

- No to pokażcie co umiecie..- powiedziałyśmy równoczeście z Vick.

- Spoko..

Po chwili wjechali na rapmę i zaczeli robić jakieś banalne sztuczki. 
Szczerze myślałam że umią więcej. 
PO chwili podjechali do nas..

- No i jak..?- spytał Jai.

- Dość cięko..myślałam ze umiecie więcej..- powiedziała Vick a ja jej przytaknełam.

- Zakład ze wy nie zrobiłybyście żadnej z tych sztuczek..?- powiedział Beau

- Spoko.. o co.? 

- Ci którzy przegrają rozbierają się do bielizny i wskakują do fontanny i bez ubierania wracają do domu.? CO wy na to..- spytałam 

- Pierwszy tydzień i juz chcecie sie pokazać w bieliźnie w nowym mieście..Prosze bardzo..na wasze życzenie..- powiedział Luke..

- Dajcie nam pięc minut na przygotowanie.. zaraz przyjdziemy..- powiedzialam 

Odeszłysmy kawałek tak żeby nie było nas widać i z torby wyjełysmy nasze deski. 
Dokładnie przykręciłyśmy kółka i gdy juz wszystko było gotowe zapalilysmy po jednej fajce.. 
Gdy skończyłysmy wróciłysmy do chłopaków z deskami w rękach..

- Stary czy to jest to co ja myślę..?- spytał Luke tyrpiąc brata

- Ale skąd wy je macie..?- spytał jai patrząc na nasze deski. 

- No to mamy przechlapane..- powiedział Beau 

Weszłysmy na rampę i zaczełysmy robić różne triki..
Trochę nam to zajeło.. Gdy skończylismy podjechałysmy do chłopaków.

- Wow..to bylo niesamowite..- powiedzieli chłopcy..

- No to teraz wyskakiwac z ciuchów i do fontanny..- powiedziałam ze smiechem.

Chłopcy rozebrali sie i wskoczyli do fontanny.. ja wyjełam telefon i robiłam im zdjęcia i kręciłam krótki filmik. PO chwili niewiadomo skąd zbiegło sie stado dziewczyn. Cchłopcy trzymając ciuchy w rękach pobiegli w samych bokserkach do domu a my za nimi.. 
Ten dzień był naprawdę niesamowity. 
Cos czuje że odpały bedą niezłe. 

Wreszcie jakaś zmiana z nudnej Anglii.

_________________________________________

No to macie rozdział 2. 
Mam nadzieje że się wam spodoba. 
Jesli czytajcie to skomentujcie..Wiele to dla mnie znaczy. 





sobota, 5 października 2013

Rozdział 1

Obudził mnie jak zwykle budzik.
No tak, trzeba iść do szkoły.
Zeszłam z góry piętrowego łóżka które dzieliłam z Tori, tyrpłam starszą siostrę żeby wstawała a ona bez problemu podniosła się i ruszyła w strone łazienki.

Ja jak zwykle podeszłam do szafy aby wyciągnąć z niej coś do ubrania.
Strój mojej siostry wisiał już na krześle, ona to ma głowe i szykuje wszystko dzień wcześniej.
Usłyszałam że wychodzi z łazięki więc szybko do niej podeszłam.

- Tori wiesz jak ja cie kocham...- powiedziałam słodziutkim głosem.

- Znów nie wiesz co założyć..zaraz ci cos wybiore..- powiedziała a ja pocałowałam ją w policzek.

Po chwili połozyła na krześle zestaw który mi wybrała a zabrała swój i podążyła ku łazięce.
Ja w tym czasie do mojego czarnego plecaka spakowałam potrzebne ksiązki i poszłam do toaletki która stała koło okna żeby sie pomalować. Zrobiłam czarne kreski na oczach, przeczesałam wlosy i zostało mi sie tylko ubrać. Moja sis akurat wychodziła z łazienki. 


- Vick idź obudź dzieciarnie a ja się ubiore. - pwiedziałam

- Dobra..zejdz zaraz na dół mama pewnie robi już śniadanie. - odpowiedziała

Weszłam do łazięki wziełam szybki prysznic i ubrałam sie w przygotowane ciuchy..
Poprawiłam makijaż który sie troche rozmazał no bo kto normalny maluje sie przed prysznicem..Jestem jedyna..!.

Wziełam plecak i torbę Vick i zeszłam na dół.
W kuchni już siedział Matt, John i Tay.
Przywitałam się z wszystkimi i zajełam miejsce przy stole.

- Mamo gdzie jest Vick.?

- Czeszę Rosie, zachciało jej sie warkoczyków. - powiedziała

- Okej..- po chwili zeszły moje dwie siostrzyczki i równierz usiadły przy stole zajadajac się naleśnikami mamy.

- Dzieci dzis prosto po szkole przyjdźcie do domu, musimy z tatą z wami porozmawiać. To dośc ważne. - powiedziała gdy wychodziliśmy z jadalni.

- DObrze mamo..- poweidzielismy i rozeszliśmy się do dwuch samochodów.

Mama podwoziła dzieciaki a Vick zabierała mnie i Matta bo chodzimy do jednej szkoły.
Do szkoły mielismy nie mały kawałek.
Wyszliśmy z samochodu i pozegnaliśmy sie z Mattim.
On pobiegł na angielski a my na matme.
Gdy przechodziłam kolo mojej szafki plastiki głupio się na mnie spojżały.
Uśmiechnełam się tylko i przeszłam obok nich obojętnie.


Lekcje dzisiaj mineły mi szybko.
Jeszcze tylko kółko teatralne an które chodziliśmy cała trójka i do domu.
Kółko mineło szybko i juz byliśmy wolni.
Wyszlismy ze szkoły a chwile potem byliśmy juz w domu.
Gdy weszliśmy wszyscy oprucz nas siedzieli juz w jadalni.
Poszliśmy umyć ręce i usiedlismy razem z nimi.

- Więc, co to za ważna sprawa.?- uśmiechnełam się

- No, jak by wam to powiedzieć jest taka okazja żebyśmy się przeprowadzili. Dostałem dobrze płatna prace w takiej firmie, dostanę tam też dom i dwa samochody. Nie bede pracował po godzinach tak często jak teraz.. Wszystko zależy od was.- poweidział tata a ja byłam w szoku. Wreszcie miałam okazję wyrwać się stąd.

- A gdzie niby mamy sie przeprowadzić.?- spytał Nate majac na kolanach Domi.., poprostu uwielbiałam tą dziewczynkę..

- Australia, wiem że to daleko ale mysle ze byłoby fajnie..- powiedziała mama.

- Kto jest za niech podniesie ręke..- powiedział tata.

Wszyscy podnieśli ręce z wyjątkiem rodziców i mojej bratanicy która nie wiedziała wgl o co chodzi..
Cieszyłam się jak cholera.
Słoneczna Australia zamiast pochmurnego Londynu..
To byłaby fajna zmiana..

- To kiedy sie wyprowadzamy..- spytał Matt

- Jeśli zdążymy sie spakować to we wtorek wylatujemy..

Biorąc pod uwagę że dzis piątek to dość szybko..
Wszyscy sie zgodzili..
Dokończyliśmy w spokoju obiad i poszlismy do siebie do pokoi zacząć pakowanie.

Zaczełam pokoleji do walizki wrzucać moje ciuchy a do kartonów zapakowałam ksiązki itp.
Spojrzałam w mój kalendaż który wisiał nad łóżkiem.
O cholera.. na czerwono było zaznaczone ze dzis mam wystąpic w klubie.
W niektóre soboty czy piatki dorabiałam sobię w młodzierzowym klubie puszczając muzykę.
Dziś juz ostatni raz.. Będe musiała zrezygnować.
Zapakowałam wszystko łacznie z moim laptopem do torby i stanełam przed szafą aby wybrać coś na później.
Wybrałam TO

Zeszłam jeszcze dom mamy powiadomić ją że dzis ide do klubu i będe dość późno w domu.
Kiedys była przeciwna temu zebym tam chodziła ale w końcu sie zgodziła.
Weszłam do naszego pokoju a na łóżku leżała Vick.

- Siemka sis idziesz ze mną dzis do klubu.? podobno sa jakieś bitwy taneczne dziś..- spytałam. Vick uwielbiała taniec ale mało ludzi którzy ja znali o tym wiedziało.

- Spoko moge iść.. Tym razem ubiore sie bardziej w twoim stylu bo nie mam zamiaru tańczyc w obcasach.

Przebrałyśmy sie i pojechałysmy do klubu.
Zanim impreza sie zaczeła poszłam do mojej szefowej i powiedziałam jej jaka jest sytułacja.
Ona zaproponowała że dalej moze mi płacić jeśli będe wysyłaś przerobiona muzykę na dyskoteki.

Widziałam że moja sis rozgrzewa się już an parkiecie więc włączyłam cos szybszego.
Zaczeła sie naprawde fajna zabawa. W polowie imprezy sama zeszłam na parkiet.
ostatni raz to trzeba zaszaleć.

Do domu wróciłyśmy koło 2.

**

Kolejne dzni mineły szybko aż wreszcie nadszedł dzień wyprowadzki.

Własnie wsiadamy do taksówki która ma nas zawieść do nowego domu..
RZeczy zostały tutaj przewiezione wcześniej, zostały tylko ciuchy.
Wysiedliśmy przy dość dużym domku.
Weszliśmy i na polecenie rodziców wszyscy zebraliśmy się w jadalni.

- Słuchajcie wiem ze chcieliśbyscie mieć wszyscy osobno pokoje ale to dość trudne. Bliźniacy zostaja tak jak było a reszta ma osobne oprócz Nata i July...Was zapraszam na podwórko. Za naszym domem jest jeszcze jeden, dosyć mały ale jest cały wasz..- pwoeidział tata a wszyscy zaczeli sie cieszyć.

- Na drzwiach macie tabliczki kogo jest dany pokój.  Zejdzie za dwie godziny na kolacja . - pwoeidziała mama a wszyscy zerwali sie i pobiegli na piętro.

Otworzyłam drzwi do mojego królestwa i przezyłam szok.
Pokój był pomalowany na niebiesko fioletowo tak jak zawsze chciałam.
Był ogromny. Koło łóżka stały klawisze i sprzęt Dj.. całkowicie nowy.
Miałam wielkie łóżko pościelone fioletową pościelą z motywem muzyki.
Postanowiłam że wypróbuje nowy sprzęt.
Założyłam słuchawki i oddałam sie muzyce.
Nawet nie wiem kiedy zleciały te dwie godziny.
Mam nadzieje że sąsiedzi są wyrozumiali bo ze mną nie będą mieć spokoju.
Zeszłam na kolacje, oczywiscie cała moja rodzinka siedziała przy stole.

- Od jutra zaczynacie szkołe, w waszych pokojach wiszą mundurki. Rano przyjedzie po was kierowca i zabierze do szkoły. Dyrektor powie wam co dokładnie i do jakiej klasy chodzicie. Nie przesadźcie z makijażem jutro ( tu popatrzył na mnie) i nie zakładajcie wysokich obcasów ( tu popatrzył na Vick)..

Zjedliśmy razem kolację i każdy położył się spać.
Rano wstałam i poszłam sie ogarnąć do łazienki.
Na krześle wisiał mój mundurek.
Biała koszula, czarny krawat, kraciasta spudnica przed kolano i marynarka lub sweterek.
Ubrałam cały zestaw + czarne rajtuzy.
Zrobiłam czarne kreski na oczach a na głowe zawiązałam czarna bandamkę.
Do górnej wargi wkręciłam jeszcze czarnego kolczyka- kuleczkę i byłam gotowa do szkoły.
Na nogi wsunełam jeszcze tylko czarne trampki.
Na dole zjadłam na szybko jajecznice bo usłyszałam już trąbienie.
Za oknem stał czarny Van który miał zawieść nas do szkoły.
Wszyscy się zebrali i pojechaliśmy.
Budynek szkoły był ogromny i cos czuje ze się w nim zgubię.
Wysiedliśmy z auta i ruszylismy an poszukiwania dyrektora.
I tak lekcje już trwały więc niczym sie nie przejmowaliśmy
U dyrektora akurat ktos był bo to było slychać, co chwile krzyczał.
Czekalismy az się zwolni ay pozałatwiać wszystko i isć na lekcje.

___________________________________

To tyle na dziś.
Następny rodział niedługo..
Prosze o komentarze.